„Taki rozpad jest na zdjęciach bardzo malowniczy”


                           fot. ze strony https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4871298/potop

Chciałam Wam napisać coś na temat którejś z książek nominowanych do tegorocznej nagrody Nike. Niektóre przeczytałam we fragmentach, innych przejrzałam tylko opisy. Dużo w tym roku książek o przeszłości i to tej najczarniejszej. Wybrałam więc utwór o przyszłości, ale i ta nie maluje się w jasnych barwach. Jest tylko nadzieja, że skoro jeszcze się nie wydarzyła, to nie tak na pewno będzie zła.


Przyszłość to nitki na wietrze,

nawet jeśli widzimy coś w wizji,

to ostateczny kształt uzyska dopiero

w rzeczywistości.

Nie ma jednej wersji przyszłości.


Tak mówi jedna z głównych bohaterek – babka Szwajcerowa – miejscowa wiedźma. A Nadzieja to imię drugiej głównej bohaterki – Zośki, która pierwszego imienia przestała używać. Cóż to za powieść? To nie powieść, to poemat przewlekły. Napisała go Salcia Hałas. „Potop. Poemat przewlekły o końcu świata”.


To nie poezja, to proza.

To tylko tak wygląda, jak wiersz zapisane.

Dlatego nazywa się poemat.

Poemat przewlekły.

Poemat prozą.

Przyczyna jest prosta i fizjologiczna.

Pani Halina, Ta, Która Opowiada, mówi prozą,

ale jest chora przewlekle na serce i płuca.

(…)

Te przerwy w tekście to są przerwy na oddech.


No, zaczyna się ciekawie. Opowieść o autentycznym miejscu, tzw. Pekinie, czyli osiedlu w Gdyni, stanowi symbol katastrofy ekologicznej i apokalipsy. Rozpad w skali mikro- ma zapowiadać upadek w skali marko-, słowem – koniec świata.


   fot. ze strony https://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/51,35612,21711539.html?i=3

Pekinem nazywane jest wzgórze Orlicz-Dreszera w Gdyni. Zabudowywanie tego terenu rozpoczęło się już w czasach międzywojennych, kiedy to robotnicy zatrudnieni przy budowie portu, mieszkali tam w prowizorycznych, naprędce skleconych schronieniach. Nie będę przesadnie zagłębiać się w historię tego miejsca. Obecnie właściciele chcą jak najszybciej sprzedać teren deweloperowi, który będzie mógł postawić tam bloki. Kwestie, które budzą kontrowersje, to: konieczność wyprowadzki wielu starszych, zamieszkałych tam od lat, ludzi, akty własności, których się nie respektuje i różne nieuczciwe praktyki związane z wyburzaniem starych budowli. Ale nie o tym jest właściwie „Potop”.

To, o czym jest, podam w kolejności w pewnym sensie przypadkowej. Trudno mi powiedzieć, który z tych tematów jest najważniejszy. O cyklicznej koncepcji czasu.


...początek jest końcem,

a zdarzenia mają charakter kolisty.

Zaś czas to wąż Uroboros, który gryzie własny

ogon.


O magii i fizyce.


...magia i fizyka są ze sobą nierozłącznie związane

i tworzą wzór.

Tylko nikt tego wzoru nie odkrył jeszcze.


O depresji.


Lepiej, żeby przyspieszyć.

Tabletki zażyć i popić je wódką, żeby działały

szybciej.

Tyle że w domu mam zazwyczaj

tylko kilka tabletek panadolu

i ćwiartkę wódki.

Za mało, by umrzeć.

Do sklepu by trzeba

A jak się już wstanie, to równie dobrze można

żyć dalej.


O końcu świata przede wszystkim.


Świat ma wbudowany w siebie mechanizm samodestrukcji.

Część świata dąży ku pierwotnemu nieistnieniu.


(...)


Nic ja, na koniec świata, stara baba, nie poradzę.

A tak chociaż koty, koty nakarmione będą.


(…)


Ja ze względu na ten koniec trochę mniej

sprzątam,

a więcej na chmury patrzę,

żeby w chwili śmierci nie żałować.


O trzech kobietach. Jedna to wspomniana Zośka, która ma depresję. Postać ta realizuje w opowieści motyw Hioba. Jest doświadczana przez los na wszelkie możliwe sposoby. Druga to babka Szwajcerowa, która na wizytówce ma wypisane:


Tarot, horoskopy, zielarstwo, porady życiowe

Pomoc w odnajdywaniu kierunku

Prekognicje


Na co dzień zaś jest sprzątaczką.


...sprzątanie jest jak Bóg, bo ma charakter transcendentny.

Co oznacza, że nie ma początku ani końca.

Ona mówi, że tego, co wie o ludziach,

najwięcej się nauczyła z perspektywy podłogi.

Na sprzątaczkę nikt nie zwraca uwagi.


Trzecia kobieta to Halina – narratorka naszej opowieści. Te trzy osoby spotykają się przy płocie i rozważają kwestie reinkarnacji, istoty czasu, oddziaływań między cząstkami oraz teorie Stephena Hawkinga itp. A potem idą gotować zupę, karmić koty i kąpać psy. To groteskowe zestawienie jest bardzo zabawne, ale nie odbiera wcale wagi przemyśleniom bohaterek. Wiele wypowiedzianych przez nie zdań zmusza do refleksji. Nie są to kobiety wykształcone, no może poza Zośką, ale dużo wiedzą, obserwują, zadają pytania, słuchają radia, rozwiązują krzyżówki (Halina), a nawet konsultują się z joginem (babka Szwajcerowa).

Opowieść Haliny nosi znamiona gawędy starszej pani – wydarzenia są nieuporządkowane, często wraca się do tego, co było wcześniej, czasem ciężko się zorientować, co po czym się działo. A jednak historia jest wciągająca, a sposób jej przekazania nawiązuje do poglądu, że zdarzenia mają charakter kolisty.

Żywy i barwny język w połączeniu z oryginalnymi porównaniami i aforystycznym stylem daje bardzo ciekawy efekt. Ta proza nie jest podobna do niczego, co do tej pory czytałam. Konkluzja, jaka pojawiła się w mojej głowie po skończeniu tej książki, brzmiała: warto czasem przeczytać coś dziwnego – dla odświeżenia umysłu.

Na zakończenie przytoczę jeszcze mój ulubiony cytat z „Potopu” Salci Hałas.


Smutek mam gdzieś w środku i o nim wiem, ale

go nie czuję.

(…) To trochę tak, jak ma pani mięso zamrożone w zamrażalniku.

Musi pani rozmrozić, żeby zrobić gulasz.

Z tym smutkiem po tabletkach jest tak samo.

Zamrożonego nie da się wypłakać.


A Wy? Dużo macie zamrożonych smutków? Pomyślcie o tym czasem.




Komentarze

Popularne posty