"Na drogę wezmę ciszę"
Jakieś cztery lata temu prowadziłam
w pewnej internetowej rozgłośni radiowej audycję poświęconą
piosence literackiej. Stałym punktem każdego programu było
przedstawienie, powiedzmy, osobowości tygodnia – osoby piszącej
własną muzykę lub teksty, a najlepiej – robiącej obie te
rzeczy naraz. Właściwie trudno mi teraz określić, jaka to miała
być osoba: młoda, zdolna? Mniej znana? Na pewno nie mogła być, dajmy na to, Grzegorzem Turnauem czy Mirosławem Czyżykiewiczem. Ale
jeśli chodzi o znaność i nieznaność w naszym tak
zwanym nurcie muzycznym, w naszej poetyckiej niszy, to tak
różnie z tym bywa. Kto z Was wie na przykład, kim jest
Jan Kondrak? Pewnie niewielu, a przecież na to pytanie każde
festiwalowe dziecko odpowie poprawnie obudzone w środku nocy.
Festiwalowe dziecko, czyli ktoś, kto jeździ na festiwale poezji
śpiewanej. Dobrze, ale odbiegam od tematu. Szukając więc osób do
mojej audycji, trafiłam w roku 2014 na Festiwal Pieśniarzy we
Wrocławiu, to znaczy nie byłam tam osobiście, ale widziałam
nagrania wideo. No i wychodzi na scenę taka dziewczyna
z akordeonem, zaczyna śpiewać swoje piosenki i ja już
wiem, że to jest to! Dobry tekst, ciekawa muzyka i osobowość
– wszystko się zgadza. To była właśnie Zuzanna Moczek, której
debiutancką płytę właśnie trzymam w dłoniach, a na
mojej twarzy pojawia się z tej okazji szeroki uśmiech.
Zuzanna to kobieta wielu talentów.
Określenie multiinstrumentalistka jest w tym przypadku jak
najbardziej na miejscu, bo nasza dzisiejsza bohaterka gra na
fortepianie, akordeonie i gitarze. Do tego oczywiście śpiewa,
pisze teksty i muzykę. Tak naprawdę więc płytę mogłaby
śmiało nagrywać sama, ale żeby jeszcze dodatkowo umilić nam
słuchanie, zaprosiła do współpracy wspaniałych muzyków: na
skrzypcach – Dorota „Sowa” Kuziela, na wiolonczeli –
Aleksandra Oszczęda, na trąbce – Szczepan Pospieszalski, na
cymbałach – Bartłomiej Woźniak. Muzyka jest cudowna – kojąca,
spokojna, z lekkim nalotem folkowym – to dzięki temu
akordeonowi. Bardzo przyjemnie się tego słucha.
Jeśli miałabym jednym słowem
określić ten album, powiedziałabym, że jest to płyta miłosna.
O miłości można przeczytać między wierszami każdej niemal
piosenki. No, może najmniej o tym uczuciu jest w jednej
z moich ulubionych piosenek – „Idę”. To utwór, który
niezmiennie kojarzy mi się (wybacz mi, Zuzanno) z filmikiem
krążącym lata temu po internecie: nietrzeźwy pan próbuje gdzieś
dotrzeć, ale robi jeden krok w przód, dwa kroki w tył –
komentuje to bełkotliwym głosem – „Idę albo nie idę...”.
Piosenka jest oczywiście o czymś zupełnie innym, ale pewne
zagubienie osoby mówiącej w wierszu wydaje się znajome... O
tym utworze można jeszcze powiedzieć, że jak się raz przyczepi
(za przeproszeniem), to nie można przestać go nucić –
niezaprzeczalnie podstawowa cecha prawdziwego przeboju.
Tytuł tego posta miał być inny,
chciałam zapowiedzieć tę płytę moim ulubionym cytatem
z twórczości Zuzanny, czyli: „Gwiazdy się topią i kapią
na twarz”.
Niestety, ten przepiękny wers (z piosenki pt. „Jagoda”)
nie konweniował mi zupełnie ze zdjęciem płyty, które zrobiłam.
Uważam, że wyszło mi ono całkiem fajne, no i chciałam, żeby
do przeczytania teksu zapraszała Was jednak okładka płyty, żeby
wszyscy od razu wiedzieli, o co chodzi i niezwłocznie zakupili
album. Można to uczynić, pisząc bezpośrednio do Zuzanny na adres: kontakt@zuzanna.art
Nie będę tu pisać o piosenkach,
bo jakoś głupio mi opowiadać, o czym są utwory – dla
każdego penie o czymś innym. Zachęcam Was jednak, żebyście
zajrzeli na fanpage Zuzanny na Facebooku https://www.facebook.com/spiewajacazuzanna/, a najlepiej w ogóle tu https://www.facebook.com/events/526087234733969/,
gdzie autorka codziennie raczy nas opowieścią lub anegdotką na
temat każdej z piosenek. Naprawdę warto tam zerknąć –
można dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy.
Mogę jeszcze zacytować kilka moich
ukochanych wersów. Oczywiście: „Pan z warzywniaka całuje
znów niebo” („Jednooka”). Oprócz tego: „Stałym punktem
odniesienia promień twego jest ramienia” („Papierosy i serce”).
Wers, który posłużył za tytuł tego tekstu, pochodzi z piosenki
„Cisza” i rozwija się następująco: „Na drogę wezmę
ciszę, bo nic innego nie mam, na palcach się kołyszę, kierunek
wiatru zmieniam”. Często też wracają do mnie słowa: „I tylko
do ciebie, do ciebie bym szła, i tylko na niebie księżycowa
rdza” – pochodzą z piosenki pt. „Gdybyś musiał dzisiaj
biec” – to piętnasty, ostatni utwór na płycie. Bardzo się
ucieszyłam, że na tym krążku jest tak dużo piosenek, zaczynam
słuchać i myślę – jak to miło, że przede mną jeszcze
tyle dobrego. Podczas pisania tego tekstu przesłuchałam płytę
dwukrotnie i jeszcze nie mam dość. Niech to będzie najlepsza
rekomendacja. A, jeszcze à propos
cytatów, chciałam tylko wspomnieć, że powiedzenie „czasu i
wody” (jest to też tytuł piosenki) na stałe weszło do naszego
słownika. Jeśli zdarzy nam się z mężem wstać następnego
dnia po dość intensywnym wieczorze i jesteśmy bardzo
zmęczeni, to patrzymy na siebie porozumiewawczo i mówimy:
„tylko woda i czas”. Więcej na ten temat przeczytacie
w opowieści Zuzanny o utworze „Czasu i wody”, naprawdę
zachęcam!
Nie napisałam jeszcze, jaki tytuł ma
płyta. „Dzień dobry” – tak się nazywa. Życzę Wam, abyście
jak najszybciej zrobili sobie dobry dzień i posłuchali Zuzanny.


Komentarze
Prześlij komentarz