„Codziennie uczę się latać, by dolecieć do ciebie”




Byłam jeszcze licealistką, kiedy zostałam wierną słuchaczką audycji „Gitarą i piórem”, którą nadaje pewna znana radiostacja. W tamtych czasach ten wyjątkowy program wypełniony po brzegi muzyką poetycką i piosenką literacką nadawano w tzw. prime timie, czyli między 2 a 4 nad ranem ;) Następnego dnia miałam oczywiście na 8 do szkoły, dojazd do liceum zajmował mi ok. godziny, no... nie byłam wyspana. Ale nie dość, że na spotkanie z panem redaktorem od poezji czekałam jak na święto, to jeszcze spijałam każde niemal słowo z granych numerów, a nawet je nagrywałam w jakości gorszej niż zła. Którejś nocy usłyszałam naprawdę wyjątkowy utwór. Leciało to tak: „Codziennie uczę się latać, by dolecieć do ciebie, czasem trzeba mnie z podłogi zmiatać, bywają dni, że dryfuję po niebie”. Jaka ta piosenka była w całości zgodna z tym, co wtedy czułam. Zupełnie nie mogłam się dowiedzieć, kto to śpiewa. Mimo rozwoju Internetu, kawałek przez wiele lat pozostawał dla mnie tajemniczym wytworem anonimowego autora. Wreszcie w 2016 roku, czyli jakieś 10 lat od pierwszego usłyszenia, znalazłam tę piosenkę na Youtubie.


Przecudowna modlitwa, czy może list do ukochanej osoby? Nieprawdopodobne wyznanie własnej niemocy, małości, a jednocześnie determinacji i uporu. Przepięknie zagrane, wspaniale zaśpiewane. Kiedy się wreszcie dowiedziałam, kto jest autorem tej perełki, a prowadziłam już wtedy swoją audycję w radiu internetowym, natychmiast uderzyłam do źródła. Otrzymałam płytę zespołu 4 Pory Roq, bo to oni właśnie stworzyli wspomnianą piosenkę. Tekst napisała wokalistka (nawiasem mówiąc, znakomita) Anna Bobruś, a pod muzyką podpisują się wszyscy członkowie formacji. Album pt. „Collage” okazał się naprawdę dobry.

Zaczynamy od tytułowej piosenki, która w niezwykły sposób pokazuje, co by było, gdyby to, co się stało, jednak się odstało. „Ja bym udawała, że wcale cię nie widziałam, minęłabym kamienicę i drzewo, a potem skręciła w lewo, ty wyłoniłbyś się wtedy zza rogu za oczy dziękując Bogu”. Ale to jednak potoczyło się inaczej „i teraz przy mojej twoja twarz – collage”. Rozpoczęcie płyty – naprawdę bardzo mocne. Muzycznie – przede wszystkim wspaniała trąbka (Marcin Grzesiuk), ale reszta też niczego sobie :) No i wokal. O niektórych piosenkarkach mówi się, że mają piach w głosie. Anna Bobruś ma w głosie najcudowniejszy piaseczek i mam nadzieję, że nie poczuje się dotknięta tym określeniem, bo miało być ono jak najbardziej pozytywne.

Oprócz przyjemnych gitarowych brzmień kojarzonych z poezją śpiewaną, znajdziecie na tej płycie również trochę bossa novy i łagodnego bluesa. Cały ten muzyczny patchwork stworzyli: Grzegorz Sykuła – na gitarze, Marcin Wójtowicz – na gitarze basowej i Emil Tarnowski – na akordeonie.
Płyta ukazała się w 2006 roku, ale nadal możecie ją nabyć tutaj https://sklep.dalmafon.pl/4-Pory-Roq-Collage

Tak Wam chciałam opowiedzieć o tym przeżyciu, o radości z odnalezienia po latach ważnej dla mnie piosenki. Ale że nie lubię przemilczać ważnych kwestii, muszę powiedzieć, że zespół 4 Pory Roq wydał też drugą płytę. Żeby ten tekst miał jakiś sens, musiałam ją oczywiście kupić. I wiecie co? Zupełnie tego nie żałuję :) Jest również bardzo sympatyczna. Zaczyna się od uroczej piosenki „My dorośli”, której fragment wygrał konkurs na najlepszy cytat z tej płyty: „A to bardzo jest męczące w nic nie wierzyć. Wszystko tylko udowadniać, ważyć, mierzyć”. Konkurs oczywiście zorganizowałam ja, ja też przyznałam nagrody ;) Wisienką na torcie w tej piosence jest tekst na zakończenie, jakby wycięte z codziennej rozmowy, wypowiedziane dziecięcym głosikiem słowa: „Tata, mama powiedziała, że masz znaleźć pilota i mi włączyć bajkę”. Kto ma dzieci, ten zrozumie, nie trzeba nic dodawać.



Płyta nazywa się „Nieważna 13”, ale zanim dojdę do utworu tytułowego, chciałabym wspomnieć o jeszcze kilku piosenkach. „Przyznaje się” – urocza, energetyczna bossa nova z zadziornym, a jednocześnie nieco smutnym tekstem. „Wędrówka pokutnicy” – tekst niezwykły, poruszający w ciekawy sposób kwestie ostateczne, mój ulubiony fragment brzmi: „Jestem sama ze sobą i chyba pierwszy raz towarzystwo mi odpowiada”. „Na 3” – lekko jazzujący utworek miłosno-zazdrosny, z delikatnie turnauowymi wstawkami fortepianowymi. „Stokrotka” – bardzo ładny, finezyjnie utkany tekst oparty na klasycznym motywie wróżenia z  płatków kwiatów: „kocha, nie kocha”, który to motyw zostaje rozwinięty w obszerną metaforę i obudowany dość zaskakującymi skojarzeniami. „Kołysanka dla Agatki” – niemal bezwiednie zaczęłam od razu kalkulować, czy powiedzenie dziecku, że jeśli nie zaśnie, to noc się obrazi i już nigdy nie przyjdzie, mogłoby jakoś przyśpieszyć usypianie. Wyszło mi, że moje dziecko tylko klasnęłoby w dłonie na myśl o wiecznym dniu ;) Ale trochę nadinterpretuję tę bardzo ładną i oryginalną kołysankę. No i dochodzimy wreszcie do utworu pt. „Nieważna 13”. Dziwna piosenka, pomyślałam w pierwszej chwili i odruchowo spojrzałam na tekst, a tam drukowanymi literami jest napisane: WSZYSTKO BYŁO NA OPAK” – no i olśnienie, piosenka jest na opak zarówno w treści, jak i w formie, przestawiony szyk wyrazów w zdaniu i niestandardowe akcentowanie podkreślają dodatkowo sens słów. Bardzo smakowity numer!
Taki oto bieg przez piosenki, które zwróciły moją uwagę.

Skład zespołu nie uległ drastycznym zmianom. Nadal śpiewa i pisze oczywiście Ania Bobruś, nadal na gitarze akustycznej – Grzegorz Sykuła, a na basie – Marcin Wójtowicz. Za to zniknął akordeon, a pojawił się fortepian – pod palcami Michała Słomińskiego. Wydaje mi się, że wpłynęło to na spokojniejszy nastrój muzyki, pod którą, jak poprzednio, podpisali się wszyscy członkowie zespołu. Myślę, że każda z płyt formacji 4 Pory Roq ma swój urok, więc po prostu kupcie obie, zwłaszcza, że można to zrobić w tym samym sklepie https://sklep.dalmafon.pl/4-Pory-Roq-Niewazna-13, więc za przesyłkę płacicie raz :)
Miłego odsłuchu!

Komentarze

Popularne posty