„Wszystko musi mieć swoją formę, zwłaszcza nieobecność”
Do tej pory czytałam zwykle książki o bohaterach zmyślonych i zawsze zastanawiałam się, ile mają w sobie z prawdziwych ludzi. A teraz mam oto przed sobą książkę o osobach, które istnieją lub istniały naprawdę. „Reportaż to nieumiejętność przeżycia własnego doświadczenia egzystencjalnego za pomocą fikcji”. Wspaniała definicja – przekorna i dowcipna, a zarazem zmuszająca do refleksji. Taka też jest ta książka. „Nie ma” Mariusza Szczygła to zbiór tekstów o braku (chciałabym napisać), ale sam autor odżegnuje się od takich słów. Dla niego to reportaże o „NIE MA”, a w tym zaprzeczonym czasowniku jest jednak słowo „ma”. W moim odczuciu chodzi tu o zachowanie w pamięci ludzi, zjawisk, rzeczy, których już nie ma tak, żeby byli/były. Sama przytoczona definicja reportażu podkreśla coś, czego nie ma, czego autorowi brak, a jednak ten pozorny niedostatek przeistacza się na naszych oczach w wielką sztukę operowania słowem, wyboru opowieści i bohaterów, dzięki której otrzymujemy prawdziwe dzieło.
Chcąc napisać dla Was ten post, zaczęłam przeglądać książkę jeszcze raz i ani się spostrzegłam – już ją czytałam od nowa. Wpadam w nią jak w lej po bombie. Nie, nie zanurzam się jak w ciepłej kąpieli, tylko wpadam, bo to nie jest zbyt przyjemne, ale wciąga. Historie wybrane do tej książki nie są łatwe, często smutne, a nawet przerażające, ale zawsze ciekawe, zastanawiające i zachwycające swoją różnorodnością. Napisane w sposób trochę tajemniczy, żeby nie od razu tak kawę na ławę, ale żebyśmy się trochę podomyślali, przez chwilę nie wiedzieli, o co chodzi. Beletryści często nas zostawiają z takim fantem i rób człowieku, co chcesz. Autor reportażu na koniec wszystko wyjaśnia. I można tu rozprawiać o zaletach otwartych zakończeń i możliwości własnej interpretacji, ale kiedy wiadomo, co się wydarzyło – mój umysł odczuwa pewną ulgę.
A swoją drogą, z książki wynika, że nigdy nie wiadomo, jak było naprawdę, co bardzo mi się podoba, choć zaprzeczam tu sama sobie. Miło jest bowiem poznać jakąś wersję wydarzeń od początku do końca, ale nie ma się co się łudzić, że jest to jedyna wersja, a coś takiego jak prawdziwa wersja – po prostu nie istnieje. „Relacje świadków są często ze sobą sprzeczne, bo pamięć nie jest pasywną rejestracją – nie zapisuje wszystkiego demokratycznie, jest tylko zapisem aktywnym – dopasowuje fabułę do naszego założenia. Zmieniamy przeszłość tak, by wspomnienia pasowały do całego zapamiętanego obrazu”.
Świadomość pewnej ułomności naszej pamięci nie zniechęca nas jednak do tego, by wygospodarować w niej skrytki dla osób nam bliskich i wydarzeń istotnych. Z czym mi się kojarzy to hołubienie „NIE MA”? Przywodzi mi na myśl tę piosenkę.
A także ten tekst wygłaszany niegdyś przez Piotra Skrzyneckiego w Piwnicy pod Baranami.
Staram się to wytłumaczyć słowami innych, bo tak ciężko wyrazić ten rozdzierający serce żal po stracie, a jednocześnie namacalną obecność tego, czego już nie ma, a co mieszka w nas i między wierszami druku – dla mnie tym jest „Nie ma” Mariusza Szczygła. Pisze o tym w różnych odsłonach, ale to jest moim zdaniem ta część wspólna wszystkich tekstów.
Próbowałam zrobić sobie notatki z tej książki, zapisałam kilkanaście cytatów. Pod tytułami niektórych reportaży nie mam zapisane nic. To te najlepsze, przy których po prosu brak słów, nie da się opowiedzieć, trzeba przeczytać. Zresztą, nie będę opowiadać treści żadnego tekstu. Powiem tylko, że jest o sklepie z rzeczami po umarłych i o muzeum ataku na World Trade Center, jest tajemnicza historia bliźniaczek zaprzyjaźnionych (nawiasem mówiąc) z pewnymi bardzo znanymi bliźniakami. Jest o końcu świata i o jednej sławnej willi w Pradze. O wojnach arktycznych, które jeszcze nie nadeszły, i o wojnie na Ukrainie, która już jest.
A na zakończenie – mój subiektywny wybór cytatów.
„W tym wieku człowiek tylko się zastanawia, gdzie jest jakaś plaża najbliższa (…), żeby się położyć i pomału do piachu przyzwyczaić”.
„Zostawię parę słów dla osoby, która natknie się na mego Excela. Napiszę, że uprzejmie proszę o wpisanie daty mojej śmierci koniecznie w rubrykę «Sukcesy»”.
„Sala pyta, czy wobec tego może opowiedzieć o wojnie. A czy da się, mówi, palcami opowiedzieć muzykę Chopina?”
„Mam nadzieję, że jestem wtedy fajnym etapem w egzystencji tego przedmiotu”.
„Nasze życie ma największe znaczenie, kiedy daje materiał do rozkładu”.
Czasami nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego coś, co mnie zachwyca i porusza – komuś innemu zupełnie się nie podoba. Dopiero po chwili przypominam sobie o punkcie widzenia, odmiennej percepcji, a chociażby o najprostszym „de gustibus...”. Ale gdyby tak mnie ktoś zapytał, „dlaczego ta książka mi się nie podoba, a ty się nią tak zachwycasz?” – musiałabym chyba przytoczyć usprawiedliwienie samego autora: „W tej książce nic nie jest zmyślone. Gdybym zmyślał, byłaby o wiele ciekawsza”.


Komentarze
Prześlij komentarz